Jak się człowiek zagapi to może zaharować się i nawet tego nie
zauważyć. Nagle zaczyna coś szwankować, to problemy ze snem, żołądkiem, to bóle
głowy, czy ramion. Wybieraj co ci pasuje. Gdyby mi ktoś kiedyś tego nie
rozjaśnił pewnie bym nadal biegała po lekarzach, rozmasowywała zbite mięśnie i hodowała
swoje przypadłości szczerze wierząc, że nie mają one nic wspólnego z tym, że po
prostu się nie wysypiam i niepotrzebnie myślę o tym, co mam do zrobienia. No
właśnie, więc terminarz załatwia mi sprawę samozamartwiania, a ustawiony plan
na sen przy każdym przekroczeniu wskaźnika o danej godzinie pokazuje mi ile
właśnie odbieram sobie zdrowia. I już nie ma wymówek, zwalania winy na pracę,
obowiązki itd. itp. Wzięłam odpowiedzialność za siebie na siebie i wypoczywam
bezkarnie :) Kiedy zaczyna mi coś boleć
jest to sygnał, więc szukam problemu, który mnie trapi, uświadamiam go sobie,
planuję zadanie do załatwienia i ból mija. A... i jeszcze trochę relaksu w
ciągu dnia dla równowagi ciała, duszy i umysłu, np.:
Tylko bez przesady, 10 minut wystarczy i do roboty! ;)
Zrobiłam pewnego dnia eksperyment, zgasiłam światło, porozkładałam
koce na podłodze, zaprosiłam męża i moje maluchy, i włączyłam playlistę na
kilka minut. Od tamtej pory robimy sobie takie wieczory wyciszenia przed snem
coraz częściej. Wpiszę to do terminarza z powtórzeniem cyklicznym ;) Właśnie,
nie kiedyś, tylko teraz wpiszę.